Zniszczenie 200 hektarów cennych siedlisk z największą w regionie kolonią kormoranów

W latach 2011-2014 doszło do całkowitego zniszczenia cennych siedlisk priorytetowych chronionych na mocy polskich przepisów oraz europejskiej Dyrektywy Siedliskowej. 


Na obszarze ok. 200 ha wycięto łęgi wierzbowe (siedlisko priorytetowe klasyfikowane jako typ 91E0), gdzie znajdowała się kolonia lęgowa kormoranów, czapli siwych, czapli białych i ślepowrona oraz liczne żeremia bobrowe W ramach tych nielegalnych prac ścięto dojrzałe wierzby, na których znajdowały się gniazda ptaków objętych ochroną gatunkową. Doszło do zniszczenia kilkuset gniazd. Na tę wycinkę nie uzyskano żadnego zezwolenia. Naruszono w ten sposób przepisy o ochronie gatunkowej zawarte w Rozporządzeniu ministra środowiska o ochronie gatunkowej zwierząt. Na tym samym obszarze znajdowało się kilkadziesiąt żeremi bobrowych – część z nich została rozjechana ciężkim sprzętem.

Od lat 70-tych obserwowano ciągły wzrost liczebności kormoranów gniazdujących w kolonii na terenie Parku. Szczyt liczebności przypadał na rok 2010, kiedy doliczono się ich 900 par. Pierwsze prace przy wycince drzew rozpoczęto w 2011 roku i wtedy zanotowano pierwszy poważny spadek liczebności kormoranów. W roku 2014 w kolonii gniazdowało zaledwie już tylko 150 par. W tym samym roku na skutek wycinki łęgu wierzbowego, całkowicie zniszczono kolonię, która znajdowała się wzdłuż popularnego szlaku turystycznego tzw. Betonowej Drogi, w okolicach Mostu Wysokińskiego. Inne kolonie w PNUW istnieją nadal, jednakże, jak wynika z nieoficjalnych informacji pracowników Parku gniazduje w nich zaledwie 100 par.

Zdjęcia kolonii kormoranów przed likwidacją:





Likwidacja kolonii:

   




 

Bulwersuje fakt, że likwidacja kolonii lęgowej ptaków została dokonana w ramach projektu finansowanego przez Komisję Europejską. Projekt nosi nr LIFE09 NAT/PL/000254. Z korespondencji wymienionej z KE wynika, że Komisja nie miałą pojęcia o tym, że w ramach projektu Park zamierza unicestwić jedną z największych w tym regionie Polski kolonii lęgowych kormorana czarnego i gatunków współ-gniazdujących, tj. czapli siwej, białej i ślepowrona.

Kormoran czarny i czapla siwa są gatunkami objętymi ochroną częściową. Czapla biała i ślepowron są gatunkami objętymi ochroną ścisłą. Niszczenie ich siedlisk, gniazd i miejsc odpoczynku i wychowania młodych jest wykroczeniem, a jeśli szkoda w środowisku jest istotnych rozmiarów – jest to przestępstwo (art. 181 kk).

W taki sposób, w sercu Parku Narodowego powołanego głównie w celu ochrony ptaków i ich siedlisk, doszło do zniszczenia tych siedlisk na ogromną skalę.


Warty pilnowanie. Kłopoty najmłodszego Parku Narodowego.


Agnieszka Sowa
Tygodnik POLITYKA
11 sierpnia 2014

Najmłodszy w Polsce, powstały niedawno Park Narodowy Ujście Warty ledwo wyzwolił się z jednych kłopotów, a już popadł w kolejne.



Ujście Warty to jedno z największych ptasich skupisk w Europie.

Polowania w parkowej otulinie to temat od lat drażliwy. Niby wolno, zakazu nie ma, ale w warunkach Ujścia Warty polowania przypominają rzeź ptaków.

Zaczęło się dramatycznie. Pierwszy dyrektor parku popełnił szeroko opisywane w mediach samobójstwo, strzelając sobie z broni długiej w klatkę piersiową, w okolice serca, po tym jak minister odwołał go zaledwie po miesiącu urzędowania. Kolejny, i zarazem obecny, cudem uniknął ciosu nożem w pierś od zwolnionego dyscyplinarnie pracownika. A teraz dyrektor i park znów są w samym centrum medialnej uwagi. Ekologiczna awantura, w tle duże pieniądze: ponad 4 mln euro z Komisji Europejskiej i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. 

Nowa parkowa afera wybuchła w lipcu, gdy poseł Robert Biedroń złożył interpelację do ministra środowiska w sprawie niegospodarności i działań podejmowanych przez nowe władze parku wbrew interesom ochrony przyrody. Poseł pytał ministra m.in. o zaniżanie stawek dzierżawy gruntu, co mogło spowodować uszczuplenie dochodów Skarbu Państwa i budżetu parku nawet o kilka milionów złotych, a także o próby wyłudzenia z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nienależnych parkowi dopłat.

Wystąpienie posła Biedronia zapewne było inspirowane doniesieniami na portalach ekologicznych. Na kilka dni przed poselską interpelacją portal Dzikie Życie opublikował artykuł: „Do Parku Narodowego Ujście Warty wchodzisz na własną odpowiedzialność”. Wcześniej, pod koniec czerwca, w innym czasopiśmie internetowym wydrukowano pismo redakcji „Bezpiecznej Polski” do ministra środowiska i zapowiedź złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dyrektora parku. Niemal równolegle w internecie ruszył anonimowy blog „Koalicja Ujście Warty”, na którym pod hasłem ujawniania skandali autorzy zamieścili serię bogato ilustrowanych artykułów o nieprawidłowościach i zaniedbaniach w parku, nie kryjąc, że ich celem jest doprowadzenie do zmiany na stanowisku dyrektora.

Nieudane gęsi odławianie


Dyrektor Konrad Wypychowski finansowe zarzuty odpiera. Dzierżawy (nawet po 6 zł za hektar rocznie, a najemcy dostawali z tego samego hektara ok. 2 tys. zł dopłat) były podpisywane na okres 10 lat jeszcze przed wejściem Polski do Unii. O żadnych dopłatach nikt wtedy nie słyszał, a potem najemcy po prostu nie zgadzali się na renegocjacje czynszów. Są więc, jakie są. Park jest winien Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa pół miliona złotych nienależnych dopłat, ale kiedy deklarowali, ile łąk skoszą (a to było tytułem do dopłaty), nie można było przewidzieć, że niektórych skosić się nie da. Bo cały czas stała na nich woda. Kontrola NIK z 2011 r. punktowała uchybienia i nieprawidłowości, ale ostatnia z 2013 wystawiła już parkowi ocenę pozytywną. Zarzut o nieuzasadnione wydatki dyrektor kwituje wzruszeniem ramion. Rzeczywiście kupili dwa samochody, na co mieli zgodę ministerstwa, jeden terenowy, volkswagen amarok za 133 tys. zł, i drugi, volkswagen passat za 100 tys. – i ten jest użytkowany przez dyrektora, ale w końcu to on najczęściej jeździ w delegacje do Warszawy.

Jest jeszcze kwestia zakupu aparatu fotograficznego Nikon D4 z obiektywem 500 mm za 60 tys. zł. Ten sprzęt kupiono z pieniędzy, które Lasy Państwowe przeznaczyły w zeszłym roku na realizację projektu obrączkowania gęsi. Aparat miał służyć dokumentacji i potrzebny był precyzyjny sprzęt. Ptaków w lasach i na mokradłach nie da się do takich celów fotografować kompaktówką.

A że same odłowy ptaków nie poszły zgodnie z planem, to też nie wina parku. Fakt, nie udało się zaobrączkować ani jednego ptaka, ale do odłowu poczyniono staranne przygotowania. Gęsi planowano odławiać nowatorską metodą za pomocą sieci moździerzowych, a ponieważ Park Narodowy prochu do moździerzy kupić nie mógł, wynajęto do tego specjalną firmę. Wiele dni profesjonalnymi metodami nęcono ptaki – niestety bezskutecznie. Ale to się zdarza w podobnych projektach. Fundusz Leśny, który na całą akcję wyasygnował pokaźną kwotę, przyjął wyjaśnienia parku, że ptaki mają skrzydła.

Zalewanie i osuszanie


Tymczasem jednak sprawa parku nabrała szerszego wymiaru. Kłopotami zainteresowała się Komisja Europejska. Było tak: ekolodzy skupieni w Koalicji Ujście Warty zawiadomili Sekretariat Międzynarodowej Konwencji Ramsar (zajmującej się ochroną obszarów wodno-błotnych na terenie UE) o tym, że w 2013 r. na terenie parku realizowano dwie inwestycje budowlane zagrażające obszarom chronionym. Pierwsza to zatkanie naturalnych wyrw w linii brzegowej Warty, przez które zasilany był Kostrzyński Zbiornik Retencyjny. Jak twierdzą ekolodzy, wiosną 2013 r. z tego powodu padały lęgi ptaków na obszarze parku, a konsekwencją obniżenia poziomu wód jest też degradacja torfowisk. W dodatku, zdaniem ekologów, wyrwy łatano gruzem i betonowymi odpadami. Drugą inwestycją, prowadzoną ze szkodą dla natury, miała być odbudowa wału przeciwpowodziowego po prawej stronie rzeki. Prace prowadzono tam przez cały rok, zarówno w sezonie lęgowym, jak i w okresie migracji ptaków. Ekolodzy twierdzą też, że szczelne zamknięcie koryta Warty tylko zintensyfikuje falę powodziową, zamiast pozwolić jej rozlać się w parku na obszarze Polderu Północnego Witnica. Czyli tam, gdzie od dwóch lat za ciężkie unijne i polskie pieniądze próbuje się nawodnić sztucznie przesuszony polder.

Pieniądze te to 4 mln euro przyznane na projekt „Bagna są dobre!” realizowany w ramach programu LIFE+, finansowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Komisję Europejską. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Projekt realizują wspólnie Stowarzyszenie Ptaki Polskie i Park Narodowy Ujście Warty i kłócą się o wszystko. Medialne doniesienia o nieprawidłowościach, kolportowane przez kolejne portale ekologiczne, to właśnie odprysk tych walk.

Tymczasem w Brukseli załamują ręce: projekt wart ciężkie pieniądze nie idzie, jest duże opóźnienie. Prace miały się już zakończyć, a tymczasem niewiele do tej pory zrobiono poza załatwieniem niezbędnych zezwoleń i przetargami na wyłonienie wykonawców. A szans na poprawę nie widać.

Dyrektor Wypychowski zrzuca winę na Ptaki Polskie. Bo stowarzyszenie utraciło płynność finansową. I on musiał zapłacić z własnego budżetu 250 tys. zł za oczyszczanie rowów melioracyjnych, co było jedyną dotąd przeprowadzoną inwestycją w ramach ślimaczącego się projektu.

– Rzeczywiście od dłuższego czasu środki nie są wypłacane – przyznaje Tomasz Oczkowski, koordynator w projekcie „Bagna są dobre!”. – My musieliśmy wyłożyć prawie milion złotych z własnych funduszy. Ale ta sytuacja powstała z winy dyrektora Wypychowskiego, który przez cały zeszły rok odmawiał podpisania aneksu do umowy i nie doprowadził do uzyskania niezbędnych pozwoleń budowlanych. Byliśmy tak zdesperowani, że wynajęliśmy profesjonalną firmę mediacyjną – dodaje. – To kosztowało stowarzyszenie 25 tys. zł. Ale w końcu aneks podpisano.

Oczkowski ubolewa, że choć to ich stowarzyszenie jest inicjatorem projektu i głównym beneficjentem unijnych pieniędzy, to oni zdobyli dla parku i regionu dotacje w wysokości ponad 4 mln euro, zlecili naukowcom opracowanie projektu i ponieśli koszty, to bez współpracy z parkiem nie są w stanie nic zrobić. A ta współpraca się nie układa. Najpierw byli szantażowani i zastraszani, że park wycofa się z projektu, teraz mają wrażenie, że dyrektor dąży do tego, by ich projekt realizować samodzielnie. Był taki czas, że cały zespół Ptaków Polskich pracujący przy projekcie miał zakaz wstępu do budynku parku. Interweniowali wtedy w Ministerstwie Środowiska.

Ale na przykład główny piarowiec stowarzyszenia oraz główny koordynator projektu wciąż mają zakaz wstępu. A było tak: w październiku 2012 r. Tomasz Oczkowski, główny koordynator projektu, i Dawid Kaźmierczak, piarowiec, oprowadzając po parku gości ze Szwecji zainteresowanych projektem „Bagna są dobre!”, natknęli się na grupę myśliwych tuż przy granicy parku. Pod samą tablicą Park Narodowy Ujście Warty. Zaniepokojeni zawiadomili straż parkową.

To się nie spodobało dyrektorowi parku. Następnego dnia Kaźmierczak dostał od dyrektora Wypychowskiego zakaz wstępu i do dziś nie może wejść na teren Polderu Północnego, gdzie jest (czy raczej ma być) realizowany projekt, w którym to właśnie on jest odpowiedzialny za komunikację społeczną. A Tomasz Oczkowski następnego dnia po polowaniu na granicy został upomniany przez dyrektora, że „bezprawnie nagabuje polujących”. W mailu do prezesów stowarzyszenia dyrektor dodał jeszcze, że „osobisty konflikt pomiędzy koordynatorem projektu Tomaszem Oczkowskim a dyrekcją parku na polu etyki myśliwych, polowań, rzutuje na wszystkie dziedziny współpracy” i poprosił, by myśliwych już nie niepokoić.

Ostre strzelanie


Polowania w parkowej otulinie to temat od lat drażliwy. Niby wolno, zakazu nie ma, ale w warunkach Ujścia Warty polowania przypominają rzeź ptaków. Park kończy się na wale. Na jego szczycie stoją myśliwi. Ptaki odpoczywają na podmokłych łąkach pod wałem i jest ich tam bardzo dużo, bo ujście Warty to największe takie ptasie skupisko w Europie. Żeby zwabić i zabić ptaki, myśliwi stosują wszelkie możliwe środki: używają wabików (łącznie z zabronionym odtwarzaniem głosów z magnetofonu), ustawiają kukły udające ptaki, rozkładają na ziemi brezentowe płachty imitujące wodę. Ptaki, spłoszone, lecą w kierunku Warty, prosto na wał i stojących na nim myśliwych. A że dopiero podrywają się do lotu, lecą nisko, na wysokości wycelowanych strzelb. W tych warunkach nie mają zbyt wielkich szans.

A przy okazji oprócz gęsi, na które wolno polować, ofiarą myśliwych padają także liczne ptaki chronione, bo rozróżnienie niektórych gatunków w locie jest bardzo trudne. Wśród ptaków zabitych „przez pomyłkę” znajdywano m.in. łabędzie krzykliwe, bernikle białolice, ohary, a nawet bieliki. Nie są rzadkością polowania, na których strzela się po kilkaset gęsi. Przez 12 lat nic z tym jednak nie zrobiono, tymczasem w kręgach przyrodniczych o Ujściu Warty zaczęto mówić: odstrzałowy park narodowy.

Dyrektor parku, choć sam nie poluje, z myśliwymi zadzierać jednak nie chce. Lokalne Ośrodki Hodowlane Zwierzyny zapraszają na polowania gości z Warszawy. Choćby z Ministerstwa Środowiska, z którymi dyrektor chce żyć w zgodzie. Tym bardziej odkąd dwa lata temu zmieniło się prawo i parki narodowe muszą praktycznie finansować się same. W przypadku Ujścia Warty może to oznaczać, że już nie opłaca się za unijne pieniądze nawadniać łąk, by stworzyć dobre warunki dla ptaków – lepiej, by mokradła były suche, wtedy łatwiej oddać je w dzierżawę rolnikom. Już w tej chwili ponad 70 proc. parkowych terenów puszczonych jest w dzierżawę.

Czy park narodowy, który ma sam zarabiać na swoje utrzymanie oraz służy jako teren odstrzału dzikich ptaków, jest w stanie realizować cel, dla którego został stworzony – czyli ochronę przyrody? Trudne pytanie.

Jak zarządza Parkiem Narodowym dyr. K. Wypychowski - lista spisana przez pracowników

Stosunek wobec zespołu pracowników 


1. Kilka lat temu powstał list pracowników Parku do Ministra Środowiska opisujący nieprawidłowe zarządzanie ochroną przyrody, a także skandaliczne traktowanie pracowników. List nie został wysłany. Park ma zbyt mała obsadę, aby znalazła się grupa osób, która publicznie wyraziłaby swoje niezadowolenie. Wśród byłych pracowników część osób ma w Parku kogoś z rodziny i byłby narażony na nieprzyjemności („nieprzyjemności” to w tym przypadku wielki eufemizm). 

2. Publiczne poniżanie pracowników jest standardem. Jednym z elementów tego poniżania jest krzyczenie na nich podczas spotkań: zarówno odbywanych w gronie pracowników Parku, jak i podczas spotkań z udziałem osób spoza Parku. 

3. Poniżanie i krzyk to zresztą często używane narzędzia nie tylko wobec pracowników, ale także wobec osób z zewnątrz: zleceniobiorców, kontrahentów, pracowników organizacji pozarządowych, które próbują współpracować z Parkiem.

4. Rotacja kadry, zwłaszcza merytorycznej, jest olbrzymia. Z byłych pracowników można by utworzyć dobrą obsadę dla nowego parku narodowego (co najmniej 10 osób odeszło z działów merytorycznych).

5. Pracownicy wyrzuceni z Parku dyscyplinarnie wygrywali następnie procesy w sądach pracy (niektórzy nawet w dwóch instancjach) lub Park zawierał z nimi sądową ugodę. Nikt nie zdecydował się na powrót do Parku po wygranym procesie – pracują w nadleśnictwach, założyli firmy i wykonują inwentaryzacje przyrodnicze, plany ochrony etc., pracują w fundacjach, zajmują się turystyką, zajęli się dziećmi. 

6. Pracownicy, którzy w swoim prywatnym czasie wykonują pracę zleconą (pensje są bardzo słabe, na premię liczyć nie można) oskarżani są o „nielojalność wobec firmy” oraz piętnowani nawet wobec zewnętrznym podmiotów.

7. Interpretowanie przepisów na niekorzyść pracownika jest nagminne.

8. Budowa służbowego domu dyrektora – jedyny okres, kiedy przynajmniej dawało się normalnie pracować, bo dyrektor był zajęty czymś innym. 

9. Pracownicy mają zakaz wstępu do parku po godzinach urzędowania, tj. 7.30-15.30 (!)

10. Konserwatorzy obwodów ochronnych mają zakaz wyjścia w teren i używania łodzi parkowych bez uprzedniej każdorazowej zgody dyrektora. Często utrudnia to wykonywanie obowiązków służbowych i uniemożliwia pilne interwencje. 

11. Jeden z pracowników wywalczył zgodę dyrektora w sprawie zmiany tzw. OHZ przy granicy Parku, który był miejscem polowań na gęsi, na Strefę Ochrony Zwierzyny (trudna walka z lobby myśliwskim). Teraz dyrektor już może zbierać zasługi. Oczywiście ciężko to udowodnić, bo jak stwierdzić, czy dyrektor komuś kazał to zrobić, czy też łaskawie wyraził na to zgodę?


Iluzoryczność działań ochronnych


12. Brak jest spotkań z merytorycznymi pracownikami Parku w celu przedyskutowania zarówno  bieżących, jak i perspektywicznych działań ochronnych. Wszelkie działania są prowadzone ad hoc i wynikają jedynie z arbitralnych decyzji dyrektora parku. Wszelkie kontrpropozycje lub modyfikacje są natychmiast wyszydzane.

13. Osoby zatrudnione przy projektach realizowanych w granicach Parku wymagających obecności w terenie nie otrzymują pozwoleń na wstęp do Parku, mogą korzystać wyłącznie z dróg publicznych. 

14. Biuro i zespołu projektu realizowanego wraz z Parkiem jako współbeneficjentem został wyrzucony z budynku Parku. Biuro to do dzisiaj stoi puste.

15. Osoby realizujące projekty, których Park jest współbeneficjentem mają zakaz wstępu do siedziby Parku. Osoby te obowiązuje także wydany przez dyrektora parku zakaz bezpośredniego kontaktowania się z nim, w tym składania pism we własnym imieniu.

18. Park dzierżawi grunty na wypas bydła nawet w strefie ochrony ścisłej (!)

19. Przy tworzeniu Planu Zadań Ochronnych – dyrektor zarządził kontakt z wykonawcami (Klub Przyrodników ze Świebodzina, ludzie na miejscu, w regionie Ujścia Warty) jedynie przez firmę z Krakowa, która podnajęła Klub Przyrodników i tylko taki kontakt dopuszcza. 


Osobiste ambicje i zarządcza porażka?


20. W Parku obowiązuje zakaz fotografowania przyrody, co dotyczy zwłaszcza ambitniejszych fotografów, a już zwłaszcza fotografów i filmowców zawodowych, którym w zasadzie zawsze odmawia się pozwoleń na pracę w Parku.  

21. Podczas ostatniego konkursu na dyrektora dyrektor potrzebował referencji. Pisma od samorządów, nadleśnictw, profesorów zawierały jedynie grzecznościowe formułki. Przykładów autentycznego bez poparcia, czy faktyczne współpracy nie udało się znaleźć. 

22. Rolnicy: wyrazili zgodę na powstanie Parku (dyrektor jeździł na spotkania, obiecywał im rozwój i wskazywał korzyści – wtedy o dopłatach nikt nie słyszał, były planowane na wybranych terenach np. właśnie w ujściu Warty – program SAPARD); obecnie dyrektor Wypychowski nie przychodzi na żadne spotkania z rolnikami, jeśli jest problem do rozwiązania, wysyła kogoś w zastępstwie, kto i tak nie może podejmować decyzji.

23. Dyrektor K.Wypychowski potrafi zrobić świetne pierwsze wrażenie, potem już wiadomo, że jak np. opowiada o planach, to są to wizje od dawna snute i nie poparte energicznymi działaniami (akwaria dla ryb w muzeum przyrodniczym, ścieżka rowerowa Kostrzyn-Słońsk, zakup stada koników polskich, odbudowa karczmy na polderze)

24. W Parku przez lata trwał proceder kłusowania ryb za pełnym przyzwoleniem dyrektora. Złowione nielegalnie ryby trafiały do niektórych pracowników parku oraz okolicznych mieszkańców. Gdy sprawa wyszła na jaw dyrektor zwolnił dyscyplinarnie jednego pracownika, którego uczynił kozłem ofiarnym w całej tej sprawie.  To ten sam pracownik, który potem wtargnął z nożem do gabinetu dyrektora, na co są świadkowie. 

25. Projekt obrożowania gęsi współfinansowany przez Fundusz Leśny trwa od roku 2013. Do dzisiaj nie udało się zaobrożować ani jednej gęsi. Pomijam to, że cele tego projektu są co najmniej dwuznaczne jeśli chodzi o jego rzeczywistą wartość dla ochrony przyrody w Parku, a użycie moździerzy w Parku Narodowym pozostawiam bez komentarza. W ramach projektu nastąpił zakup dwóch samochodów o wartości ok. 120,000 każdy pomimo posiadania już samochodów przez Park oraz zakup wysokiej klasy sprzętu fotograficznego o wartości 60,000 zł pomimo posiadania już przez Park bardzo podobnego sprzętu. Zakupiony aparat z obiektywami nigdy nie jest używany przez pracowników Parku – pozostaje w wyłącznej dyspozycji dyrektora realizującego swoją pasję w zakresie fotografii przyrodniczej. 

Ujście Warty ponownie na czarnej liście Montreux?

Siedem lat temu Park Narodowy "Ujście Warty" został skreślony z Listy Montreux - wykazu obszarów wodno-błotnych Konwencji Ramsar, zagrożonych degradacją. 

Informowano o tym w listopadzie 2007.


Do roku 2007 obszar ten od wielu lat znajdował się na Liście Montreux. Spowodowane to było niekorzystnymi zmianami w środowisku związanymi m.in. z sytuacją hydrologiczną na tym terenie jak również zarastaniem rozległych polderów roślinnością krzaczastą i wierzbami. Takie procesy, powodowały, że ptactwo wodne i błotne, będące głównym obiektem ochrony na tym terenie, miało coraz gorsze warunki do bytowania.

Jednak na skutek przeprowadzonych ostatnio - z wielką szkodą dla przyrody - inwestycji, Ujście Warty może ponownie trafić na czarną listę. O wpisaniu na nią decyduje Sekretariat Międzynarodowej Konwencji Ramsar. Polska jest stroną tej konwencji a Ujście Warty jest obszarem objętym w jej ramach ochroną (obszar nr 292).  

Po zasypaniu w maju 2012 roku naturalnych wyrw zasilających obszar Parku wodami Warty wiosną 2013 doszło do przesuszenia cennych siedlisk ptaków wodno-błotnych i utraty lęgów. 



Poniżej jest nasz korespondencja z Sekretariatem Konwencji Ramsar zaniepokojonym ostatnimi wydarzeniami w Ujściu Warty. Na prośbę tego Sekretarietu zebraliśmy i przedstawiliśmy dowody prowadzenia inwestycji i robót, które doprowadzily już do ograniczenia dopływu wody do tego cennego obszaru mokradłowego, a w przyszłości mogą spowodować jego znaczącą degradację. 

Zamknięcie naturalnych dopływów wody z Warty można prześledzić na tej mapie Google.  
---

From: EUROPE <europe@ramsar.org>
Date: Tue, Jul 22, 2014 at 3:33 PM
Subject: RE: Ujście Warty / Warta Mouth, Ramsar Site 282, destruction
To: "koalicja.ujscie.warty@gmail.com" <koalicja.ujscie.warty@gmail.com>
Cc: SALATHE Tobias <salathe@ramsar.org>


Dear Sir/Madame,

Thank you very much for your email and the information provaided reporting potential threats to the ecological character of the Ramsar Site Warta River Mouth National Park (Park Narodowy "Ujscie Warty") in Poland.

We are concerned about this information and we would like to ask you for further details about the ongoing  projects in the area.
Could you please provide us with  a detailed description and a
 map indicating where within the Site are these developments taking place? We would also appreciate to receive photos of the drainage activities, the heavy machinery used in these works and the water scarcity problems as well as articles published in the local/national newspapers (if any) regarding the impacts on the Site.

Looking forward to hearing from you.
With my best regards

Laura Máiz-Tomé
Assistant Advisor for Europe 
Ramsar Convention Secretariat
28 rue Mauverney, CH-1196 Gland (Switzerland)
Tel. +41 22 999 0178; fax +41 22 999 0169
www.ramsar.org | Join us: www.facebook.com/RamsarConventionOnWetlands

---

---------- Forwarded message ----------
From: Koalicja Ujście Warty <koalicja.ujscie.warty@gmail.com>
Date: Wed, Jul 23, 2014 at 3:05 PM
Subject: Re: Ujście Warty / Warta Mouth, Ramsar Site 282, destruction
To: EUROPE <europe@ramsar.org>
Cc: SALATHE Tobias <salathe@ramsar.org>


Dear Ms Máiz-Tomé,

Thank you very much for your swift reaction to our email. 

1) We are now able to enclose for your information a copy of your pdf map where we indicated the places where natural breaches were filled in with large stones and sealed. These spots are marked by black dots. These repairs were carried out in 10 places along the southern bank of the river. They resulted in partial sealing of the Kostrzynski Zbiornik Retencyjny (Kostrzyn town Retention Reservoir) from the waters of the Warta River. This is now resulting in significantly lower water levels in this important wetland. 

We have also marked the spots where pre-existing natural river breaches were repaired in 2012 on this Google Map: 

You will find photographic evidence of the filling in and sealing of these breaches here: 




2) On the same pdf map we have also marked with a black line the recently developed new embankment created along the old existing embankment on the right hand bank of the Warta River (northern bank). The new embankment is over 10 m wider and about 1 m higher than the old one.The new embankment is being developed across the whole of the National Park. What we have marked on the map with a black line is the recently finished part of the project. This runs roughly along 1/5th of the length of the National Park. However the existing plans are that this new embankment is to be built along the whole lenght of the Park to the Park's eastern border near the town of Witnica (Klopotowo village). 

Photographs showing the building works on the new embankment have been downloaded here: 







These developments were recently described in the following press articles (we only have these in Polish): 

1. "Festiwal ignorancji" published in monthly magazine Dzikie Życie: 

2. "Polityka dezinformacji" in the Bociek magazine: 

Please do not hesistate to contact us again, should you have any further questions.

We would appreciate hearing from you as to what actions, if any you decide to take. 

With very best regards, 

Koalicja Ujście Warty

---
W tej sprawie w 2012 r. zostało wszczęte postępowanie adminstracyjne z żądania Klubu Przyrodników o nakazanie przywrócenia stanu poprzedniego na podstawie art. 37 ustawy o ochronie przyrody. Do dziś nie zostało ono zakończone. Powyższe zdjęcia inwestycji i robót pochodzą z materiałów tego postępowania. 

Interpelacja poselska w sprawie Parku Narodowego Ujście Warty

W dniu 21 lipca 2014 Poseł Robert Biedroń złożył w Sejmie interpelację do Ministra Środowiska w sprawie zaniedbań w Parku Narodowym Ujście Warty: 





Cmentarny Park Narodowy?

Od lat najpopularnieszy szlak Parku Narodowego Ujście Warty, czyli tzw. Betonkę wzmacniano nie tylko odpadami budowlanymi, ale także... płytami nagrobnymi pochodzącymi prawdopodobnie z okolicznych poniemieckich cmentarzy. 

Tym szlakiem przechodzą co roku tysiące turystów, nieliczni zauważają, że pod ich nogami znajdują się połamane płyty nagrobne. 

Oto zdjęcia zrobione na tej drodze przez odwiedzających Park. Widoczne są na nich fragmenty starych nagrobków:  


Fot: Elżbieta Książek



Fotografia: http://bushcraftczlowiekzbuszu.blogspot.com





Użycie płyt nagrobnych jako wzmocnienia dróg w Parku Narodowym jest niedopuszczalne - to wyraz braku szacunku, nie tylko dla zmarłych, którym kiedyś te płyty postawiono, ale także dla historii. Nawet jeśli niektóre z tych nagrobków znajdowały się w tym miejscu jeszcze przed powstaniem Parku, niedawne remonty 'Betonki' były okazją do tego, aby je stamtąd zabrać - choćby do istniejącego w niedalekim Słońsku lapidarium. 

Przecież Park Narodowy ma także do spełnienia misję EDUKACYJNĄ!

A wartości społeczne, kulturowe i wychowawcze wchodzą w skład wartości, które są brane pod uwagę przy powoływaniu parków narodowych, zgodnie z ustawą o ochronie przyrody. 


Żurawie i strzały o brzasku

Jeden ze znanych fotografów przyrody, Mateusz Matysiak, tak opowiadał na portalu BirdWatching.PL o spektakularnych widokach żurawi w Ujściu Warty przepłoszonych przez myśliwskie strzały: 


Fot: Mateusz Matysiak, źródło: BirdWatching.pl

"W towarzystwie żurawi noc spędzało tu również kilka tysięcy czujnych gęsi gęgaw, białoczelnych i zbożowych oraz kilka setek kaczek, głównie cyraneczek.

Poświata brzasku ujawniła tysiące żurawi sterczących cierpliwie i nieruchomo wprost w wodzie, podczas gdy w noce bez przymrozków ptaki nocowały tu niemal wyłącznie na brzegach wody. 

Gdy nagle i niespodziewanie rozległy się strzały (myśliwych**), których huk niesiony wiatrem z wału dopadł żurawiowe rozlewisko, tysiące ptaków w niewątpliwym popłochu poczęło opuszczać noclegowisko, tak, że po 15 minutach została po nich jedynie zmącona, falująca woda, a na niej kołyszące się pomiędzy tafelkami porannego lodu szare pióra... pióra wspomnień z kolejnej nocy na słońskim błocie... Ech...


** czyli ludzi uważających się za znawców i miłośników ptaków... (ale w większości na talerzu); pomyśleć tylko, że polowanie (na gęsi) odbywało się wyłącznie, gdy było jeszcze na tyle ciemno, że nie było żadnych szans na rozpoznanie gatunków gęsi, na które polowano! Gdy nastała jasność poranka strzały ucichły, bo i inteligentne gęsi omijały wał z daleka i z wysoka.

Źródło: http://www.birdwatching.pl/



Fot. Tomasz i Grzegorz Kłosowscy